Data wpisu: 01.10.2020

Public Relations w małym biznesie: kilka cennych wskazówek

Działania z zakresu Public Relations powszechnie kojarzą się wyłącznie z wielkimi korporacjami i globalnymi markami. Tymczasem każda firma, również Twoja, może je wykorzystać w strategii budowania silnego, rozpoznawalnego wizerunku. Takiego, który budzi zaufanie konsumentów i wyróżnia markę na tle konkurencji. PR ma bardzo szerokie zastosowanie w małym biznesie. A konkretnie? Sprawdź nasze wskazówki i wykorzystaj je dla dobra Twojej firmy.

Ochrona przed nieuczciwymi działaniami konkurencji

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że Twoja konkurencja może podejmować działania zmierzające w kierunku szkalowania Twojej marki? Takie sytuacje niestety są na porządku dziennym. Gdy rozwijasz biznes, komuś zaczyna to zawadzać, bo podbierasz klientów innym firmom. Nie wszyscy potrafią się z tym pogodzić i podjąć uczciwą rywalizację. Mnóstwo firm stosuje techniki czarnego PR-u, by zdyskredytować konkurencję w oczach klientów – wykorzystuje się do tego przede wszystkim Internet.

Powinieneś być na to przygotowany, a wręcz podjąć działania wyprzedzające. Korzystając z narzędzi nowoczesnego PR-u dla małego biznesu masz szansę zbudować wizerunek marki, któremu nie zaszkodzą podchody konkurencji.

PR to również świetne narzędzie do monitorowania opinii o firmie, co z kolei pozwala wcześnie zareagować chociażby na hejt.

Sposób na atrakcyjny e-mail marketing

E-mail marketing to nadal bardzo dobre narzędzie wspierające promocję marki, zwłaszcza niemogącej się jeszcze pochwalić powszechną rozpoznawalnością. Nie daj sobie wmówić, że to strata pieniędzy – maile z treścią marketingową są otwierane, zwłaszcza przez osoby w średnim wieku i na stanowiskach managerskich. No dobrze, ale co ma do tego PR?

Głównym problemem związanym z e-mail marketingiem jest to, że firmom brakuje pomysłów na kreatywną i atrakcyjną treść. Może nie ma sensu się jakoś szczególnie wysilać, ale po prostu stworzyć wiadomość, która zawiera treść interesującą Twoją grupę docelową? Przykładowo: jeśli masz małą piekarnię, to fajnie byłoby stworzyć raport na temat preferencji Polaków w zakresie jakości i rodzaju pieczywa, prawda? Mail z taką treścią będzie hitem, bo większość z nas lubi wiedzieć, co tam słychać u innych i interesuje się tematami związanymi z jedzeniem.

Kreowanie wizerunku eksperta i lidera opinii

Działania PR w małym biznesie zawsze są obliczone na dwie rzeczy: zbudowanie rozpoznawalności marki oraz wykreowanie jej eksperckiego wizerunku. Dla jasności: może to dotyczyć nie tylko samej marki sensu stricte, ale również jej właściciela. Jeśli na przykład masz małą firmę hydrauliczną, to z pewnością chciałbyś, aby klienci wybierali Twoje usługi nie z powodu niskiej ceny, ale tego, że świetnie znasz się na rurach, śrubunkach, nyplach, kolankach etc. Kreując ekspercki wizerunek gwarantujesz sobie stały ruch w interesie, nawet bez inwestowania w typowe formy reklamy.

Umocnienie pozycji na lokalnym rynku

PR w lokalnym biznesie? Brzmi awangardowo, ale uwierz, że to może zadziałać. Wróćmy do przykładu z małą piekarnią. Świetnym sposobem na zainteresowanie lokalnego klienta Twoją ofertą i wyróżnienie się na tle konkurencyjnych firm byłoby na przykład zorganizowanie Dnia Chleba. Zaproś na niego jakieś znane osobistości ze świata kulinariów, władze samorządowe, dziennikarzy. Zaproponuj bezpłatne degustacje, gotowanie na świeżym powietrzu, pokaz przygotowywania ciasta i pieczenia chleba. To na pewno chwyci i zbuduje markę Twojej piekarni na lokalnym rynku – również dzięki zaangażowaniu mediów.

 

 


 

3 proste pomysły na działania PR w małej firmie

Działa z zakresu public relations jednoznacznie kojarzą się z wielkimi korporacjami czy partiami politycznymi. Stosunkowo niewiele firm z sektora MŚP wykorzystuje narzędzia PR do promocji i ochrony wizerunku. Pokutuje przekonanie, że jest to bardzo drogie, a w zasadzie pisaniem komunikatów prasowych i współpracą z mediami może się zająć pani Basia z sekretariatu (przecież jest taka wygadana). Nic bardziej mylnego. Działania PR może wdrożyć każda, nawet mała firma. Nie trzeba przy tym dysponować ogromnym budżetem. Oto 3 proste pomysły, które są dostępne także dla Ciebie.

Pomysł 1: Sponsoring

Nie musisz oczywiście przeznaczać milionów złotych na sponsoring czołowej drużyny piłkarskiej czy koszykarskiej. Bardzo dobre efekty wizerunkowe osiągniesz decydując się na sponsorowanie jakiegoś lokalnego klubu, chociażby młodzieżowego.

Takie kluby zwykle są niedofinansowane, ale jednocześnie mają duże znaczenie dla lokalnej społeczności. Decydując się na sponsoring pokazujesz „ludzką twarz biznesu”, realnie pomagasz, a to bezpośrednio przełoży się na wzrost świadomości Twojej marki i zaufania do niej.

Po objęciu klubu sponsoringiem możesz zorganizować miniturniej dla podobnych klubów z województwa czy powiatu. Zaproś lokalne władze i media, które zapewnią Ci praktycznie darmową promocję.

Pomysł 2: Zorganizuj akcję specjalną

Znów: nie musi to być od razu wielki koncert. Ciekawą i skuteczną akcją specjalną będzie chociażby mały festyn rodzinny zorganizowany na osiedlu czy w galerii handlowej. Takie imprezy cieszą się sporą popularnością wśród lokalnej społeczności, a także są chętnie promowane przez media. Pamiętaj oczywiście, aby wymyślić jakiś atrakcyjny temat festynu – może to być np. dzień bezpiecznego rowerzysty (jeśli sprzedajesz rowery czy akcesoria).

Pomysł 3: Gadżety

Każdy je lubi, szczególnie jeśli są atrakcyjne i do tego praktyczne. Użycie gadżetów reklamowych jest podstawą prostych i skutecznych działań public relations. Bardzo ważne jest jednak, aby cała kampania nie kojarzyła się jednoznacznie z nachalną reklamą. Musisz znaleźć ciekawy i zrozumiały kontekst.

Na przykład: jeśli produkujesz elementy odblaskowe, to w dniu rozpoczęcia roku szkolnego zaproś media, uczniów kilku szkół i lokalne władze do swojej firmy na pokaz związany z podstawowymi zasadami bezpiecznego poruszania się po drogach po zmroku. Rozdaj również przygotowane zestawy odblasków.

Jeśli nie chcesz się aż tak angażować, możesz podsunąć ten pomysł Wojewódzkiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego, przekazać mu odblaski i mieć pewność, że nazwa Twojej firmy pojawi się w niejednym przekazie medialnym.

Wniosek? Naprawdę nie musisz dysponować wielkimi funduszami, aby realnie zwiększyć rozpoznawalność swojej marki dzięki prostym działaniom PR. Najważniejszy jest dobry pomysł i jego sprawna realizacja.

 

 


 


Kryzys w social mediach: nie udawaj, że nic się nie stało!

Tiger, Żytnia Extra i Sokołów – te trzy marki łączy to, że jeszcze przez wiele lat będzie się o nich wspominać w książkach i artykułach na temat tego, jak NIE PROWADZIĆ swoich social mediów. W naszym kraju stały się one symbolem bezguścia i bezmyślności w podejściu do komunikacji elektronicznej. Efektem było to, że każda z tych marek musiała się zmierzyć z ogromnym kryzysem w social mediach. Ten problem może dotyczyć także Twojej firmy. Warto więc wiedzieć, jak zminimalizować ryzyko kryzysu wizerunkowego w sieci, a także jak posprzątać już rozlane mleko.

Przyczyny kryzysów w social mediach

W zdecydowanej większości przypadków kryzys jest wywoływany przez brak wyczucia i smaku ze strony osoby odpowiedzialnej za komunikację marki w mediach społecznościowych. Dokładnie tak było z wspomnianymi markami. Przypomnijmy:

  • Tiger (należący do giganta branży spożywczej, Maspexu) – w swoich mediach społecznościowych marka opublikowała post graficzny opatrzony hasłem: „Chrzanić to co było, ważne to, co będzie!”. Granica dobrego smaku została znacznie przekroczona, ponieważ ten post pojawił się 1 sierpnia, czyli w Narodowym Dniu Pamięci Powstania Warszawskiego (do czego marka bezpośrednio nawiązała). Rozpętała się burza, Maspex szybko usunął post i przeprosił, a także zerwał współpracę z agencją odpowiedzialną za social media marek przedsiębiorstwa. Niesmak jednak pozostał.
  • Żytnia Extra – regularnie spadające spożycie mocnych alkoholi w naszym kraju motywuje producentów do planowania coraz odważniejszych kampanii reklamowych. Social media świetnie się do tego nadają. Przykład Żytniej Extra pokazuje jednak, że jest to broń obosieczna. W 2015 roku na Facebooku marki pojawił się post ze zdjęciem przedstawiającym opozycjonistów z czasów PRL, którzy niosą swojego śmiertelnie postrzelonego kolegę. Zdjęcie zostało opatrzone tekstem: „Gdy wieczór kawalerski wymknie się spod kontroli. Wina Żytniej?” i jeszcze „KacVegas? Scenariusz pisany przez Żytnią.” Trudno nawet skomentować tak bezkresną głupotę. Marka oficjalnie przeprosiła, ale jej tłumaczenia były tak naiwne, że chyba nikt nie uwierzył w rzekomy błąd ludzki. To było działanie obliczone na wywołanie skandalu.
  • Sokołów – ta marka ma olbrzymie doświadczenie w zarządzaniu kryzysem w mediach społecznościowych. Najsłynniejszy przypadek miał miejsce kilka lat temu, kiedy to autor pewnego bloga kulinarnego, na oficjalnym fanpage’u marki, poskarżył się na niską jakość tatara. Co zrobiła firma? Nie, nie starała się wybrnąć z sytuacji z twarzą. Udawała, że nic się nie stało. Przedstawiciele firmy nie skomentowali nawet informacji o rzekomym podaniu blogera do sądu, co wywołało falę krytyki w polskim Internecie i znacznie nadszarpnęło marką Sokołów.

Najlepiej w ogóle nie dopuszczać do kryzysów

Łatwo powiedzieć, prawda? Faktem jest, że w dobie tak ogromnej popularności i dostępności mediów społecznościowych, aktywnym markom bardzo trudno jest realizować bezbłędną strategię komunikacji. Mniejsze i większe błędy są nieuniknione, ale można w znacznym stopniu zminimalizować ryzyko ich popełnienia.

Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, że social media nie są dla wszystkich firm. Jeśli strategia budowania Twojej marki nie wymaga podejmowania aktywności na Facebooku czy Twitterze, bo po prostu nie ma tam Twojej grupy docelowej, to prowadzenie kanałów jest pozbawione sensu. Social media, które leżą odłogiem, nie będą dobrze świadczyć o marce i wręcz wpłyną na pogorszenie jej wizerunku.

Jeśli jednak wiesz, że nie możesz całkowicie zignorować mediów społecznościowych, to zacznij od stworzenia strategii obecności w tych kanałach komunikacji, a najlepiej zleć to profesjonalistom. Wygląd profilu, częstotliwość publikacji, charakter postów – to wszystko trzeba dobrać ściśle pod kątem oczekiwań grupy docelowej, a nie ogółu użytkowników mediów społecznościowych.

Wiele marek, wzorem np. Żytniej Extra, stawia na bardzo ryzykowną strategię wywoływania skandalu i sztucznego szumu w social mediach. To może przynieść dobry efekt, ale jednak znacznie częściej marka cierpi na tego typu działaniach. Warto pamiętać, że media społecznościowe działają błyskawicznie i nie ma czasu na to, aby coś poprawić po publikacji postu.

Każdy kontrowersyjny ruch musi więc zostać kilkakrotnie przemyślany – dawanie całkowicie wolnej ręki agencji PR czy specjalistom od social mediów nie jest najlepszym pomysłem (o czym przekonał się chociażby Maspex).

Jest kryzys. Co robić?

Kierować się tym, co napisaliśmy w tytule artykułu: nie można udawać, że nic się nie stało! Strategia obrana przez Sokołów okazała się strzałem w kolano i przyniosła marce ogromne straty wizerunkowe. Zadaniem firmy, która popełniła błąd w komunikacji, jest przeproszenie (to naprawdę nie boli!) i przekonanie społeczności internetowej, że marka wyciągnie z tej sytuacji wnioski.

Nie ma co owijać w bawełnę. Opinia publiczna jest żądna krwi. Elementem zarządzania kryzysem w social mediach jest więc pociągnięcie do odpowiedzialności ludzi, którzy ten kryzys wywołali. Do mediów powinien trafić oficjalny komunikat np. o rozwiązaniu współpracy z agencją PR czy szefem działu marketingu. Następnie trzeba jeszcze spróbować naprawić błąd.

Fajnie wybrnął z tego Maspex, który po skandalu z Narodowym Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego, zadeklarował – ustami prezesa – przekazanie pół miliona złotych na rzecz żyjących powstańców.

Najważniejsze jest natomiast to, aby nigdy nie bagatelizować nawet niewielkiego kryzysu w mediach społecznościowych. Doświadczenie pokazuje bowiem, że wystarczy chwila, aby rozlał się on także do mediów tradycyjnych, co jest już wizerunkową katastrofą.

 

 


 

 

Publikacje wzajemne: bardzo ważny element strategii e-PR

 

Publikacje wzajemne to klasyczny przykład wymiany barterowej. Dwie firmy (lub więcej) umawiają się, że opublikują artykuły eksperckie na swoich portalach, blogach czy stronach internetowych. Żadna ze stron nie bierze za to pieniędzy. Korzyścią jest natomiast zyskanie mocnego linka zewnętrznego oraz możliwość wypromowania swojej usługi czy produktu wśród nowych potencjalnych klientów. Jak pozyskiwać miejsce do publikacji wzajemnych? O czym pamiętać przed nawiązaniem współpracy? Dowiesz się tego z naszego poradnika.

Stworzenie listy miejsc publikacji

Taką listę możesz przygotować samodzielnie lub zlecić to agencji Public Relations. To drugie rozwiązanie jest lepsze z kilku powodów:

  • Oszczędzasz mnóstwo czasu – profesjonalne agencje doskonale wiedzą, gdzie szukać miejsc publikacji i jak rozmawiać z właścicielami portali czy blogów,

  • Większa szansa na pozyskanie atrakcyjnego miejsca publikacji – agencja z pewnością przedstawi koncepcję w taki sposób, aby druga strona także dostrzegła w tej wymianie korzyści dla siebie.

Lista powinna obejmować przynajmniej kilkanaście wartościowych stron, ponieważ jest niemal pewne, że nie ze wszystkimi partnerami uda się dojść do porozumienia. Nie możesz więc zakładać, że np. największy portal branżowy zgodzi się opublikować Twój artykuł ekspercki w zamian za publikację jego tekstu na Twojej stronie czy blogu. Zawsze trzeba mieć plan awaryjny, by nie ulec pokusie zapłacenia za publikację „dla świętego spokoju”.

Komu warto zaproponować wzajemne publikacje?

Przede wszystkim podmiotom, które dysponują wartościowymi serwisami www. Może to być blog, portal tematyczny, ale też zwykła witryna wizerunkowa, na której znajduje się dział Aktualności. Najważniejsze jest to, aby dana strona miała mocną pozycję w wyszukiwarce. Od czego to zależy? Od stażu strony w Google, od jej zawartości, od liczby realnych użytkowników (należy poprosić o statystyki), a także od tego, czy witryna jest w jakiś sposób związana tematycznie z Twoim biznesem.

Bardzo dobrym przykładem korzystnej publikacji wzajemnej jest umieszczenie artykułu sponsorowanego na stronie internetowej operatora targów branżowych, na których masz zamiar się wystawić. Taki artykuł z pewnością zwiększy zainteresowanie Twoim stoiskiem. Ty z kolei umieścisz na swojej stronie krótki tekst zapowiadający imprezę. Obie strony powinny być zadowolone.

Największy problem może natomiast wystąpić w przypadku chęci opublikowania artykułu w formule wzajemnej na poczytnym portalu. Ich właściciele najczęściej żądają za to zapłaty. Można tego uniknąć, ale tylko pod warunkiem, że Twoja strona rzeczywiście ma spory zasięg w wyszukiwarce.

Publikacje wzajemne na stronach konkurencyjnych firm

Nie, to wcale nie jest szaleństwo. Konkurencyjne firmy mogą wzajemnie promować swoje usługi, nie tracąc przy tym klientów, a wręcz pozyskując nowych. Jest to szczególnie dobre rozwiązanie w sytuacji, gdy przedsiębiorstwa zamierzają podjąć jakąś współpracę w przyszłości (np. na zasadzie podwykonawstwa).

Takie publikacje wzajemne na stronach konkurencyjnych firm są bardzo dobrym pomysłem na zwiększenie świadomości klientów. Wyobraźmy sobie, że w branży np. hydraulicznej pojawiło się nowe przedsiębiorstwo, które psuje rynek nieprzyzwoicie niskimi cenami. Wówczas dwie firmy mogą wzajemnie opublikować artykuły eksperckie na swoich stronach, w których będą podkreślać, z jakimi zagrożeniami wiąże się korzystanie z usług najtańszych wykonawców. Obie strony na tym skorzystają, ponieważ umocnią swój wizerunek, a także odpowiednio wcześnie zareagują na ekspansję agresywnej konkurencji.

Najważniejsze zasady publikacji wzajemnych

Pierwszą kwestią, o której musisz pamiętać, jest szacunek dla drugiej strony. Gdy już uda Ci się znaleźć partnera do wzajemnych publikacji, nie próbuj go wykiwać. Nie wysyłaj mu artykułu, który jest bardzo słaby stylistycznie, wypełniony nachalnymi linkami i ma wartość wyłącznie reklamową. Nie o to tutaj chodzi. W praktyce najlepiej będzie zlecić stworzenie takiego artykułu albo obsługującej Cię agencji PR, albo zawodowemu copywriterowi. Oczywiście równie wysokiej jakości musisz oczekiwać od drugiej strony.

Wybierając miejsce publikacji dbaj o swoje interesy. Nie może być tak, że masz bardzo wartościową stronę i udostępnisz jej przestrzeń komuś, kto w zamian oferuje co najwyżej mizerną stronkę o szemranej reputacji i bez żadnego zasięgu w Google. Umieszczenie artykułu z linkiem na takiej witrynie będzie wręcz szkodliwe dla Twojej firmy.

I tutaj dochodzimy do meritum. Wzajemne publikacje mają na celu wzmocnienie wizerunku marki i zwiększenie jej świadomości w gronie klientów, którzy być może nigdy o niej nie słyszeli lub nie rozpatrywali jej w kategoriach przyszłego partnera biznesowego.

Dwie firmy o porównywalnym potencjalne, które promują się wzajemnie na swoich stronach, mogą na tym tylko zyskać. Pozyskują mocne linki (korzystne z punktu widzenia SEO), kreują swój ekspercki wizerunek, a przy tym ponoszą minimalny koszt. Nic dziwnego, że publikacje wzajemne są dziś standardowo wykorzystywane w praktycznie każdej strategii e-PR.

 

 


 

 

W mediach pojawiła się informacja o Twojej firmie? Sprawdź, jak powinieneś to wykorzystać

Czasami wystarczy nawet maleńka wzmianka o firmie np. w lokalnej gazecie, by przedsiębiorca zaczął skakać pod sufit z radości. Niezależnie od sukcesywnego spadku zaufania do mediów, nadal są one kojarzone z prestiżem, a ich siła oddziaływania na społeczeństwo jest ogromna. Jeśli w mediach pojawiła się informacja o Twojej firmie, musisz to wykorzystać i – pisząc kolokwialnie - „pociągnąć temat”. Dzięki temu sukces nie będzie tylko chwilowy. Co należy zrobić? Tego dowiesz się z naszego poradnika.

Najpierw poinformuj pracowników

Wielu przedsiębiorców o tym zapomina lub w ogóle nie bierze tego pod uwagę, co jest dużym błędem. Dobry pracownik to zmotywowany pracownik. Nie jest tajemnicą, że atrakcyjna pensja nie gwarantuje satysfakcji z zatrudnienia w danej firmie. Dla pracowników ważny jest też prestiż przedsiębiorstwa i jego znaczenie w branży. Dlatego warto poinformować załogę, że wzmianka na temat firmy znalazła się w mediach, bo to natychmiast podniesie morale zespołu.

Wykorzystaj firmowe social media

Chyba nikt nie wyobraża sobie, aby wzmianka o sukcesie firmy nie pojawiła się w mediach społecznościowych. Trzeba wykorzystać firmowe kanały social media do poinformowania świata o publikacji, dać link do strony internetowej gazety, radia czy telewizji. Na Facebooku na pewno szybko posypią się lajki.

Z kolei post na Twitterze może dotrzeć do konkurencji, co od razu zwróci uwagę branży na Twoją firmę.

Informacja do klientów

Na pewno masz stałych klientów, o których trzeba dbać. Warto przekazać im bezpośrednią informację o tym, że nazwa firmy pojawiła się w mediach. Można to zrobić w formie newslettera, podczas osobistych spotkań czy – to bardzo ciekawe rozwiązanie – wysłać klientom okazjonalne paczki z gazetą, magazynem, nagraną audycją radiową lub programem telewizyjnym.

Taka informacja jest bardzo ważna i nie należy jej utożsamiać z pospolitym przechwalaniem się. Klienci zobaczą, że firma się rozwija, umacnia swoją pozycję na rynku, a więc warto z nią dalej współpracować. Ma to ogromne znaczenie wizerunkowe.

Zrób z tego faktu element przewagi nad konkurencją

Brzmi skomplikowanie, ale w praktyce jest łatwe do wykonania. Na pewno masz stronę internetową. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodać na niej zakładkę „Media o nas” i zamieścić tam wzmiankę o przekazie medialnym, w którym pojawiła się nazwa firmy. Taka zakładka natychmiast przyciągnie uwagę użytkowników i wyróżni Twoje przedsiębiorstwo na tle konkurencji. Może to być jeden z powodów, dla których klienci wybiorą właśnie Twoją firmę.

Kuj żelazo, póki gorące

W mediach funkcjonuje termin „follow-up”. Polega to na wracaniu przez dziennikarzy do tematu podjętego w przeszłości i sprawdzaniu, czy sytuacja się rozwinęła, czy problem został rozwiązany, jakie są dalsze losy bohaterów etc. Koniecznie to wykorzystaj!

Jeśli wzmianka o Twojej firmie raz pojawiła się na łamach np. lokalnej gazety, to marka przedsiębiorstwa nie jest już anonimowa dla dziennikarzy. Po jakimś czasie przypomnij się redaktorowi i poinformuj go, że warto ponownie zainteresować się firmą.

Prosty przykład: w gazecie pojawił się artykuł o tym, że przedsiębiorstwo planuje zwiększenie zatrudnienia. Gdy to wreszcie nastąpi, media mogą wrócić do tematu w kontekście zmniejszenia bezrobocia w danej miejscowości.

Wzmianka o firmie w mediach bez wątpienia jest ekscytująca dla jej właściciela. Nie można jednak zachłysnąć się chwilowym sukcesem. Powinna to być motywacja do podejmowania dalszych działań, które zainteresują media. W ten sposób przedsiębiorstwo zapewni sobie praktycznie darmową popularyzację wizerunku.

 

 


 

Firma organizuje konferencję prasową. Jak się za to zabrać?

Konferencja prasowa kojarzy się nam raczej z okolicznościami newsowymi, politycznymi, ewentualnie wielkim wydarzeniem kulturalnym. Jednak warto wiedzieć, że dziennikarze chętnie pojawią się na każdej konferencji, której tematyka w jakikolwiek sposób może zainteresować ich czytelników, widzów czy słuchaczy. Wszystko jest więc kwestią zachęty. Jeśli planujesz zorganizować konferencję prasową dotyczącą jakiegoś ważnego wydarzenia z życia Twojej firmy, to zacznij od przeczytania naszego poradnika. Podpowiemy Ci, jak zabrać się do sprawy, by osiągnąć sukces.

Najpierw: temat

Nie oszukuj się. Pies z kulawą nogą (a nawet kulawy dziennikarz) nie zajrzy na konferencję, której temat jest nudniejszy niż flaki z olejem. Zapomnij więc o socjotechnicznych sztuczkach językowych, biznesowej nowomowie i bezsensownym bełkocie marketingowym. Postaw na konkret. Ale atrakcyjny konkret.

Konferencję organizujesz po coś. Na pewno chcesz się czymś pochwalić. Załóżmy, że otwierasz nowy dział w firmie i będziesz w nim produkować coś, co jest istotne dla klientów, ale już zupełnie abstrakcyjne dla zwykłego Jana Kowalskiego. Pora więc znaleźć element tego wydarzenia, który rzeczywiście może zainteresować media.

Niezawodnym sposobem jest podkreślenie, że rozwój firmy oznacza wzrost zatrudnienia. Dziennikarze lokalni dostaną wypieków na twarzy na wieść, że jakaś firma zamierza dać pracę np. 200 osobom. Zatytułuj tak konferencję, a możesz mieć pewność, że zejdą Ci wszystkie ciasteczka przygotowane dla prasy.

Zaproszenia

Możesz zrobić to „na bogato” i po prostu rozesłać do redakcji oficjalne, papierowe zaproszenia na konferencję. Jest to coraz rzadziej praktykowane, ale wciąż mile widziane w redakcjach. Rada: zaproszenia powinny być imienne. Najlepiej adresować je na redaktora naczelnego, bo ten z pewnością przekaże blankiet odpowiedniemu reporterowi.

Szybciej i taniej będzie natomiast skorzystać z zaproszeń elektronicznych, czyli po prostu rozesłać maile. Zdobycie adresów dziennikarzy nie jest szczególnie trudne, ale może być czasochłonne. Zawsze warto też na kilka dni przed konferencją obdzwonić redakcje i poprosić o potwierdzenie przybycia.

Ogrzej się w blasku notabli

Jeśli chcesz mieć pewność, że na konferencji Twojej firmy zjawią się przedstawiciele wszystkich liczących się mediów (zwłaszcza lokalnych), to sięgnij po sprawdzoną metodę: zaproś na wydarzenie jakąś ważną osobistość.

Najlepiej, aby był to prezydent, burmistrz, marszałek, wojewoda, ktoś z rady miasta, biskup, ewentualnie dyrektor liczącego się wydziału. Dziennikarze nie przepuszczą okazji do tego, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli przy okazji konferencji zyskać dostęp do notabli.

Taka osoba legitymizuje też Twoją konferencję. Stanowi niejako gwarancję, że mamy do czynienia z ważnym wydarzeniem. Oczywiście namówienie notabli do udziału w konferencji nie jest takie proste – musisz wskazać im konkretny powód ich obecności (patrz: np. zwiększenie zatrudnienia).

Przygotuj się do konferencji

Jeśli nie masz żadnego doświadczenia w kontaktach z mediami, to przygotuj się na dużą tremę. Być może dobrym rozwiązaniem będzie skorzystanie z krótkiego szkolenia medialnego? To z pewnością pomoże Ci opanować emocje i w atrakcyjny sposób zaprezentować temat konferencji.

Pamiętaj oczywiście o tym, co tygrysy lubią najbardziej, czyli materiałach prasowych. Przygotuj je w ciekawej formie, dołącz do nich drobne upominki w postaci gadżetów firmowych. Świetnym pomysłem na uatrakcyjnienie konferencji będzie też np. zaproszenie dziennikarzy do zwiedzenia firmy czy na drobny poczęstunek.

Zorganizowanie konferencji prasowej jest doskonałym rozwiązaniem, dzięki któremu zapewnisz swojej marce obecność w mediach, czyli praktycznie darmową i bardzo skuteczną promocję. Wartość przekazów medialnych może wielokrotnie przekroczyć korzyści płynące ze standardowych działań reklamowych.

 

 


 

Czego nie znoszą dziennikarze? Uważaj na te częste błędy popełniane w kontaktach z mediami

Nie ma skutecznych działań PR bez angażowania w nie mediów. Jeśli chcesz, aby Twoja marka zaistniała w świadomości jak największej grupy potencjalnych klientów, była przez nich pozytywnie kojarzona i budziła ich zaufanie, to po prostu musisz zacząć współpracować z mediami – tradycyjnymi lub elektronicznymi (portale internetowe, blogi). Zanim jednak wyślesz pierwszego maila z informacją prasową, przeczytaj nasz poradnik. Opisujemy w nim to, czego nie znoszą dziennikarze, a co często praktykują przedsiębiorcy i zatrudnione przez nich agencje PR.

Bełkot marketingowy

Komunikat prasowy nie jest artykułem sponsorowanym. Oznacza to, że dziennikarz najpierw musi dokładnie zapoznać się z jego treścią, następnie wyłuskać z niej najważniejsze informacje i opisać je we własnym tekście. Jeśli komunikat jest zbiorem marketingowych frazesów, to istnieje duże ryzyko, że zostanie kompletnie zignorowany.

Dla czytelników i słuchaczy nie ma znaczenia, że firma uważa się za najlepszą na świecie. Liczy się dla nich konkret, czyli informacje mogące istotnie wpłynąć na ich życie. Jeśli tego zabraknie w komunikacie, to trafi on do kosza.

Wysyłanie bardzo „ciężkich” maili

Zgodnie z zasadami netykiety należy unikać wysyłania wiadomości o wadze przekraczającej 10 MB. Nie rozsyłaj więc do dziennikarzy maili zawierających mnóstwo załączników z prezentacjami, filmami i folderami w PDF. Taka wiadomość odrzuca już samym wyglądem i istnieje ryzyko, że dziennikarzom nie będzie się nawet chciało pobrać załączników. Staraj się skompresować komunikat i zawrzeć go w jednym dokumencie.

Nachalne dopytywanie o datę publikacji

Dzwonienie do redakcji z pytaniem, czy komunikat prasowy dotarł i czy zostanie wykorzystany, nie jest najlepszym pomysłem. Załóż, że jeśli informacja jest ciekawa, to z pewnością zainteresuje redakcję i pojawi się na łamach portalu, gazety czy na antenie radiowej.

Nie ma sensu męczyć dziennikarzy telefonami – żadna redakcja tego nie lubi. To oczywiste, że z Twojego punktu widzenia informacja jest bardzo ważna, ale ocena mediów może być zgoła inna. Zamiast więc dopytywać, na przyszłość zadbaj o lepszą prezentację swojego komunikatu.

Przekupstwo

Niech Ci nie wpadnie do głowy pomysł wywierania nacisku na redakcję. Różne formy przekupstwa są na porządku dziennym w branży PR, ale naprawdę nie warto iść tą drogą. Nie proponuj więc dziennikarzom żadnych profitów w zamian za opublikowanie przychylnego firmie komunikatu. Jest to działanie nieetyczne i może fatalnie wpłynąć na wizerunek marki – odbiorcy mediów z łatwością wyczuwają fałsz.

Zerowy kontakt

Po wysłaniu prasówki do mediów musisz być przygotowany na to, że dziennikarze zechcą dopytać o kilka szczegółów i skontaktują się bezpośrednio z Twoją firmą, ewentualnie z agencją PR, która Cię reprezentuje.

Nie możesz unikać dziennikarzy. W końcu to Tobie zależy na tym, aby informacja pojawiła się w mediach, dlatego zawsze znajdź czas na rozmowę z reporterem. Szczególnie chętnie korzystają z tego stacje radiowe i telewizyjne, które do stworzenia materiału potrzebują wypowiedzi do mikrofonu czy kamery.

Te błędy niestety są nagminne, przez co wiele firm nie może przebić się ze swoimi komunikatami do mediów. Pamiętaj, że najważniejsze jest zdobycie zaufania dziennikarza i przykucie jego uwagi. To połowa sukcesu. Bez tego nie masz nawet co marzyć o tym, że wzmianka o Twojej marce pojawi się na antenie, portalu czy łamach gazety.

 

 


 

Artykuł sponsorowany: potężna broń w walce o rozpoznawalność marki

Firmy mają do dyspozycji ogromny wybór narzędzi reklamy i promocji. Szczególnie chętnie inwestują w działania w Internecie, ponieważ sieć stała się podstawowym kanałem sprzedaży (poza tym można z łatwością dopasować rozwiązania do swojego budżetu). Wciąż stosunkowo niewielu przedsiębiorców korzysta jednak z marketingu treści, a konkretnie z artykułów sponsorowanych. To błąd. Takie treści są bardzo skutecznym elementem promocji marki i realnie przekładają się na wzrost jej rozpoznawalności wśród konsumentów. Dlatego sięgamy po nie w strategii public relations.

Dopisek „sponsorowany” nie przeszkadza internautom

Jednym z powodów, dla których przedsiębiorcy niechętnie podchodzą do kampanii z użyciem artykułów sponsorowanych, jest przeświadczenie, iż takie treści cieszą się niskim zaufaniem odbiorców. Nic bardziej mylnego. Badania pokazują, że internauci nie widzą problemu w tym, aby przeczytać artykuł sponsorowany i zainspirować się zawartymi w nim informacjami. Pod jednym warunkiem: tekst musi mieć dobrą wartość merytoryczną, a nie tylko reklamową.

Użytkownicy Internetu doskonale zdają sobie sprawę, że codziennie mają kontakt z treściami o charakterze komercyjnym. Przestali się przeciwko temu buntować. Wolą natomiast wybierać dla siebie takie artykuły, z których mogą się także czegoś dowiedzieć i wykorzystać zawarte w nich tezy.

Gdzie publikować artykuły sponsorowane?

Zasada jest prosta: tam, gdzie znajduje się grupa docelowa marki. Dobrym pomysłem będzie opublikowanie artykułu sponsorowanego na mniejszym portalu, ale za to podejmującym bardzo konkretną tematykę i trafiającym do osób rzeczywiście zainteresowanych ofertą firmy.

Wiele firm popełnia tutaj jednak błąd i wydaje mnóstwo pieniędzy na drogą publikację artykułu sponsorowanego na czołowych portalach ogólnopolskich. Taki tekst szybko ugrzęźnie w zasobach strony. Owszem, być może wpłynie to na zwiększenie rozpoznawalności marki, jednak efekt ten będzie krótkotrwały. W większości artykuł przeczytają lub tylko przejrzą osoby niezainteresowane ofertą firmy, dlatego nazwa marki wypadnie im z głowy równie szybko, jak się w niej pojawiła.

Artykuł receptą na ślepotę banerową

Ślepota banerowa (banner blindness), to coraz powszechniejsze zjawisko, które bezpośrednio odnosi się do działań reklamowych podejmowanych w sieci. Firmy wciąż najchętniej sięgają po tradycyjne rozwiązanie, czyli kampanię banerową, która… nie działa. A przynajmniej nie w takim zakresie, jak jeszcze kilka lat temu. Obecnie mnóstwo osób korzysta z adblocków (dodatków do przeglądarki blokujących reklamy banerowe), a spora część użytkowników mechanicznie zamyka takie treści nawet nie zwracając uwagi na przekaz.


Autor wpisu:
Soluma Group, Grzegorz Wiśniewski

Nasze usługi

Zapoznaj się z ofertą świadczoną przez członków naszej grupy biznesowej, ponad 20 różnych firm i branż.

Zobacz ofertęDołącz swoją firmę

Stosujemy pliki cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików (samodzielnie przez ustawienia przeglądarki), to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Zobacz politykę cookies.
Przewiń do góry